Historia z pękniętą struną w tle – finał MFHW 2019/

Historia z pękniętą struną w tle – finał MFHW 2019/

Finał 54. Międzynarodowego Festiwalu Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju – historia z pękniętą struną w tle

W niedzielny wieczór 30 czerwca 2019 roku miał miejsce finał Finał 54. Międzynarodowego Festiwalu Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju. Szczawieński Teatr Zdrojowy noszący imię tego wielkiego kompozytora po raz kolejny był świadkiem wspaniałego wydarzenia muzycznego. Koncert Finałowy Festiwalu zagrała Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Dolnośląskiej. Jeleniogórscy muzycy mieli w programie trzy utwory : Piotra Czajkowskiego Uwerturę Fantazję „Romeo i Julia, Johannesa Brahmsa Koncert skrzypcowy D-dur op. 77 oraz Piotra Czajkowskiego V Symfonię e-moll op. 64. Jednakże odegrane były jedynie dwa pierwsze utwory, a zamiast trzeciego, jeden z nich był powtórzony w całości. Koncert skrzypcowy Johannesa Brahmsa zagrała młoda, zaledwie 20-letnia wiolinistka Sara Dragan. Wybitnie utalentowana i kreatywna jest określana przez pedagogów muzycznych jako zjawisko. Mimo młodego wieku zdobyła już kilkadziesiąt nagród, koncertuje też z najlepszymi orkiestrami w Polsce i na świecie. Na szczawieński festiwal przyjechała przygotowując partię skrzypcową koncertu Johannesa Brahmsa. Artystka została owacyjnie przyjęta przez szczawieńską publiczność, rozpoczęła grę i po kilkunastu minutach zdarzyła się rzecz rzadka i nieoczekiwana – w skrzypcach, na których grała Sara Dragan, pękła struna! Wiolinistka nie tracąc zimnej krwi zwróciła się do pierwszego skrzypka i, ratując zaistniałą sytuację (koncert był nagrywany przez Telewizję Polską), przejęła jego skrzypce, aby kontynuować grę. Artystka odegrała koncert do końca, po czym nastąpiła 15-minutowa przerwa. Gdy sala ponownie zapełniła się miłośnikami muzyki, dyrektor artystyczny Festiwalu zakomunikował rzecz niecodzienną – otóż w przerwie skrzypce Sary Dragan zostały naprawione, a artystka wyraziła wolę odegrania koncertu jeszcze raz, ale na swoim instrumencie. Stwierdziła, że nie jest w pełni usatysfakcjonowania brzmieniem skrzypiec, które posłużyły jej doraźnie do dokończenia utworu, a ponieważ długo przygotowywała się do Festiwalu w Szczawnie-Zdroju, bardzo jej zależało na tym, aby odegrać swoją partię tak, aby pokazać cały swój kunszt. Mimo zmęczenia i pomimo tego, że nazajutrz miała wyjazd do Stanów Zjednoczonych, poprosiła organizatorów Festiwalu i publiczność o to, żeby mogła powtórzyć Koncert skrzypcowy D-dur Brahmsa, jednakże wtedy publiczność nie wysłuchałaby V Symfonii e-moll Piotra Czajkowskiego kończącej Festiwal. Odpowiedzią publiczności były gromkie brawa dla uzdolnionej skrzypaczki, które oznaczały nie tylko wyrażenie zgody na taką zamianę, ale były też wyrazem podziwu dla postawy młodej artystki. Sara Dragan z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Dolnośląskiej rozpoczęła po raz drugi tego wieczoru koncert skrzypcowy Brahmsa. Nadmienić trzeba, że Sara Dragan podczas koncertów ma możliwość grania na najwyższej klasy skrzypcach użyczanych jej przez muzea czy właścicieli kolekcji unikalnych instrumentów. Wiolinistka odegrała partię skrzypcową wybornie, choć wydawało się, że na „pożyczonych” skrzypcach gra była również bez zarzutu, jednakże porównanie brzmienia obu skrzypiec, na których artystka zagrała dwukrotnie w tym samym dniu ten sam utwór, dała możliwość stwierdzenia, jak niezwykle ważny jest dobór instrumentu, który podczas gry uszlachetnia kunszt artystyczny wirtuoza. Dwa dni wcześniej była nawet o tym mowa podczas koncertu kameralnego wybitnego łotewskiego skrzypka, profesora Konserwatorium w Amsterdamie Ilyi Gruberta, który zagrał m.in. Legendę Wieniawskiego na Białej Sali – w miejscu, gdzie w 1855 i 1857 roku koncertował Mistrz z Lublina – na oryginalnych skrzypcach będących własnością kompozytora. Skrzypcach, które towarzyszyły Wieniawskiemu w jego ostatniej drodze do miejsca pochówku na warszawskich Powązkach.

Historia związana z pękniętą struną, choć rzadka na koncertach, nie jest nowością w Szczawnie-Zdroju, gdyż podobne wydarzenie miało miejsce w roku 1857 podczas drugiego pobytu Henryka Wieniawskiego w naszym kurorcie. Dobrą sławą okrył się wówczas Wieniawski nie tylko za sprawą pięknych, wzruszających koncertów, ale też za sprawą wyjątkowych przymiotów swojej osobowości, wirtuoz bowiem uczestniczył jako widz i słuchacz w koncercie zaprezentowanym szczawieńskiej publiczności przez innego artystę doby romantyzmu – Nikodema Biernackiego, wtedy właśnie, podczas gry, doszło do pewnego incydentu, o którym poinformował krakowski „Czas”:

Biernacki grał pięknie. Tony płynęły spod smyczka rzewnie, wtem urwała się struna paraliżując natchnienie artysty. Szmer rozległ się po sali, każdy odczuwał jak przykry był ten wypadek dla skrzypka. Szczęście, że na sali znajdował się tylko co do Salzbrunn przybyły Henryk Wieniawski. Ten jednym skokiem wylatuje z sali i po chwili wbiega na estradę podając Biernackiemu swe własne skrzypce. Serdeczne oklaski bez końca były nagrodą dla uprzejmości kolegi, rzadki objaw, gdy najczęściej współzawodnictwo tworzy osobistych nieprzyjaciół. Dzięki skrzypcom Wieniawskiego koncert powiódł się wybornie.

Historia lubi się powtarzać.

Tekst: Iwona Czech

zdjęcia: Stefan Okoniewski

IMG_0193

IMG_0196

IMG_0200

IMG_0200a